Wpadłam do pokoju hotelowego z myślą, że nikogo nie będzie. Sebastian miał przecież samochód, a ja tylko nogi. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Sebastian tylko mi się przyglądał.
– Gdzie Miłosz?– zapytałam.
– Został tam.
Torbę już spakowałam. Wyciągnęłam z paczki Miłosza wszystko i schowałam je do pudła ze zdjęciami.
– Poczekaj– złapał mnie za rękę Sebastian.
– Jeżeli on tutaj przyjdzie i ja jeszcze będę, to oby dwoje mamy wpierdol.
– Czemu powiedziałaś mu o tym?
– Ja? A może ty wczoraj będąc najebanym? Nic mu takiego nie mówiłam. Jeżeli chciałeś się zemścić za to, że na ciebie wpadłam i nie przeprosiłam, to ci się to udało.
Wyszłam z mieszkania z torbą przewieszoną przez ramię i dwoma pudłami w dłoniach. Gdy miałam ruszać ktoś złapał mnie za ramię.
– Zapomniałaś kluczy– Sebastian podał mi metolowy pęk. Niechcący spojrzałam w jego oczy. Błękit i przerażenie. Tylko to zdołałam wyczytać zanim jego usta zbliżyły się do moich. Poddałam się. Nie będę walczyć z sercem. Oderwałam się, a szybkim krokiem poszłam przed siebie.
***
Było jeszcze za wcześnie, żeby iść na pociąg. Weszłam do mojego mieszkania. Odłożyłam pudło z papierami, po czym wzięłam się za przeszukiwanie pokoju rodziców. Testament ojca musi gdzieś tutaj być.
Znalazłam w szafie małą szkatułkę. Otworzyłam ją, jest jakiś list. Był zaklejony. Położyłam go obok i usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam zobaczyć kto to. Chłopak wyglądał mi dość znajomo. Otworzyłam lekko.
– Dzień dobry– powiedziałam przez szparkę między drzwiami, a futryną.
– Dzień dobry– odpowiedział mi nieznany męski głos.– Czy ty... Franka?
– Ignac?– otworzyłam szerzej drzwi. Uściskałam chłopaka.– Wchodź.
– Myślałem, że nikt tu już nie mieszka.
– Za dwie godziny mam pociąg, więc znowu tu będzie pusto.
– Tak się o ciebie martwiłem po tym wszystkim. Gdzie teraz mieszkasz?
– Kilka dni spędziłam u kolegi...
– U kolegi?– Ignac znacząco poruszał brwiami.
– To nie jest rozmowa na teraz.
– A gdzie mieszkasz tak na co dzień?
– W Warszawie. Ostatnio nawet wyprowadziłam się z domu do znajomych. A ty nadal tutaj?
– Jak mam wszystko za darmo, to po co się wyprowadzać?
– Też prawda.
Spakowałam list do szkatułki i włożyłam ją do pudełka ze zdjęciami. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Została mi godzina.
– Wiesz gdzie jest dworzec?
– Niedaleko. Jakieś dziesięć minut drogi pieszo.
– Odprowadzisz mnie później?
– Oczywiście.
***
Przegadałam z Ignacym tyle tematów ile mogłam. Omijając te związane z Sebastianem i Miłoszem. Z najlepszym przyjacielem czas zawsze szybko leci. Ledwo co wyszliśmy z domu i już byliśmy na dworcu. Rozglądałam się, żeby namierzyć Miłosza, ale chyba nie przyszedł. Podjechał pociąg. Pożegnałam się czule z Ignacym i wsiadłam do ostatniego wagonu. Było w nim niedużo osób. Dwie starsze panie rozmawiały o czymś ze sobą i był jeszcze jakiś dziany facet. Zajęłam puste miejsce przy oknie. Położyłam torbę na siedzeniu obok. Rozglądałam się w poszukiwaniu Ignaca. Stał sobie pod dachem. Pomachałam do niego, ale chyba był zajęty rozmową z kimś. Kiedy pociąg miał ruszać przez otwarte drzwi wpadł... Miłosz. Usiadł na przeciwko mnie. Wyciągnęłam swój telefon. Miałam kilka wiadomości od Sebastiana.
Sebastian: Uważaj na tego idiotę
Sebastian: Nie wracaj do wawy
Sebastian: Będę po ciebie o 22
Ja: Za późno. Już wracam
Sebastian: Uważaj na siebie :*
Co ja mam zrobić? Miłosz może mnie zabić w każdej chwili, a Sebastian jest we mnie zakochany po uszy. Czemu to tak wygląda?
– Który jest lepszy?– spojrzał na mnie Miłosz, ale nic nie odpowiedziałam.– Który ci się bardziej podoba?
– Nie chcę odpowiadać na takie pytania.
– Przyzwyczajaj się.
– Skąd wiesz o tym pocałunku?
– Sebastian ma słabą głowę w porównaniu do mnie.
– Mogę ci to teraz wytłumaczyć– usiadłam obok Miłosza.– Podejrzewam, że Sebastian jest kimś z mojej rodziny.
– Dlaczego?
– Jest bardzo podobny do mojego ojca. Ma identyczne znamię jak ja. Zna wszystkie mądrości, które przekazywał mi tata. Jego ojciec nie żyje. Jedyny problem jest taki, że ma matkę, a ja nie. Przeszukałam całe mieszkanie i nie znalazłam nic interesującego.
– Czyli co teraz?
– Po powrocie jadę do moich zastępczych rodziców. Może oni mają testament. Może tam będzie jakakolwiek wzmianka o tym.
– Pytałem, co teraz z nami.
– Przepraszam.
– To ja powinienem cię przepraszać.
– Za co?
– Oskarżyłem cię o coś, czego nie zrobiłaś.
– Nie chcę cię denerwować, ale kiedy całowałam się z Sebastianem ty tego samego wieczoru powiedziałeś, że z nami koniec.
– Czyli jednak się całowaliście.
– A co ci powiedział Sebastian?
– Powiedział, że nic między wami nie zaszło i gdy był najebany to wszystko zmyślił.
– A co ci powiedział jak był najebany?
– Teraz zacytuję: "Ona w łóżku wymiata, a jej usta... Lepszych nie znajdziesz."
– My się tylko całowaliśmy. On chciał chyba coś więcej, ale go powstrzymywałam. Skończyło się na całowaniu.
– Skoro podejrzewasz, że to twój brat... Dlaczego to robisz?
– Jego oczy są...– o trzy słowa za daleko. Popatrzyłam na Miłosz. Jego twarz nie miała wyrazu. Przetwarzał wszystkie informacje.
– Lepiej się zdecyduj– popatrzył w moją stronę. Jego oczy przenikały przeze mnie na wylot. Mogłam powiedzieć mu wszystko, gdyby tylko to chciał.– Mogłaś zostać w swoim mieszkaniu i zacząć wszystko od nowa, ale ty wracasz. Czemu?
– Bo chce być z tobą. Wiedziałam, że przyjdziesz– oparłam głowę o Miłosza.

Komentarze
Prześlij komentarz