– Wiesz kiedy wraca Sebastian?– zapytałam, oparta plecami o Miłosza.
– Z tego co pamiętam to chyba jutro.
Usłyszałam dźwięk wiadomości. Wyciągnęłam swój telefon. O wilku mowa.
Sebastian: Jak tam?
Ja: Wszystko ok.
Sebastian: Zgoda?
Ja: Jak zawsze.
– Zadzwoń do niego– szepnął do mnie Miłosz.
Położyłam telefon na łóżku, na którym siedzieliśmy. Przymknęłam oczy.
– Uwielbiałam takie chwile. Przypominały mi one moją matkę. Złota kobieta. Kiedyś nie dostrzegałam ile dla mnie robiła. Szkoda mi jej.
– Nie musisz o niej mówić.
– Nadal pamiętam moje nazwisko.
– Nazwisko zostanie z tobą do końca życia.
– Nie to. Kiedy przenosili mnie do innej rodziny otrzymywałam ich nazwisko– wyciągnęłam z plecaka szkatułkę.– Jeszcze tego nie przeglądałam.
Upadłam naprzeciwko Miłosz. Otworzyłam wieczko. Wzięłam do ręki list. Na kopercie było coś nabazgrane. Podałam kartkę Miłkowi. Może on to odczyta.
– Zbi... Zbigniew. Pierwsze słowo to jakieś imię– powiedział.
– Mój tata tak się nazywał. Drugie słowo to pewnie jego nazwisko– chłopak oddał mi list.
Ręce zaczęły mi drżeć. Rozerwałam delikatnie kopertę. W środku była kartka wypełniona koślawym pismem ojca. Miłosz wyciągnął ze szkatułki stare zdjęcia. Był na nich mały chłopiec i jakaś kobieta. Fotografie były wykonane kilka lat temu. Niektóre same rozlatywały się w dłoniach. Na dnie szkatułki zostało najhardziej interesujące zdjęcie. Mój ojciec razem z kobietą z poprzednich zdjęć wychodził ze szpitala z dzieckiem na rękach.
– Czemu twój ojciec trzyma tutaj twoje zdjęcia?– przerwał ciszę Miłek.
– To nie jestem ja. Moje zdjęcia inaczej wyglądają i to nie moja matka– wskazałam na kobietę.
– Może w tym liście coś będzie.
Popatrzyłam na kartkę. Spróbowałam odczytać pierwsze słowa, ale niestety nie umiałam. Podałam kartkę Miłoszowi. On zaczął czytać na głos.
– Wszystkiego najlepszego z okazji twoich osiemnastych urodzin. Przepraszam, że nie ma mnie z wami, ale to musiało się kiedyś stać. Ciężko mi pisać ten list. Mam tylko nadzieję, że znajdą go odpowiednie osoby w odpowiednim czasie. W szkatułce są zdjęcia z mojego drugiego życia. Kobieta z fotografii to Bożena. Moja żona. Wasza matka także jest moją żoną. Pewnie zastanawiacie się co to za chłopak na zdjęciach. To wasz przyrodni brat– Miłosz popatrzył na mnie.– Sebastian.
– Pokaż– podał mi kartkę wskazując na miejsce, w którym skończył.
Wstałam z łóżka. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do Sebastiana.
– Co się stało?– odebrał prawie od razu.
– Muszę z tobą porozmawiać– miałam poważny ton.
– To mów.
– Nie przez telefon.
– Jutro rano wracam.
– Jak wrócisz to napisz.
– Napiszę. Jak tam ty i Miłosz?
– Porozmawiamy jak przyjedziesz.
Poczułam jak ręce Miłosza obejmują mnie w pasie. Oparłam głowę o niego.
– Kiedy wraca?– zapytał łagodnie.
– Jutro. Napisze jak będzie w u siebie. Masz może coś do zapalenia?
– Mam– podszedł do swojej skrytki. Wyciągnął z niej dwa blanty. Podał mi jednego razem z zapalniczką. Zapaliłam.
Ulga. Radość. Smutek. Żal.
Komentarze
Prześlij komentarz