Patrzyłam jak Sebastian odjeżdża. Miałam wracać do mieszkania, kiedy zobaczyłam tego samego typka, który wczoraj kłócił się z Miłoszem. Odwróciłam wzrok i weszłam na klatkę schodową. Nacisnęłam przycisk windy. Usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe, po czym zamknęłam oczy. Modliłam się w duchu, żeby to nie był ten facet. Niestety, nie miałam szczęścia.
– Dupa Kulisa– powiedział zakładając ręce na piersi. Nie chciałam powiedzieć czegoś zbędnego.– Umiesz gadać?– zdenerwowałam go.
Drzwi od windy się otworzyły. Weszłam i zatrzymałam obcego faceta.
– Schody ci pomogą– powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Chłopak włożył rękę do kieszeni. Złapał moją dłoń i bez problemu wszedł do windy. Kiedy drzwi się zamknęły, szarpnął mnie za włosy i przystawił nóż do gardła.
– Kotek, wciśnij odpowiedni przycisk, a nie zrobię ci krzywdy– pocałował mnie w głowę. Nacisnęłam przycisk z numerem dziewięć.– Kiedy wyjdziemy, puszczę cię. Nie rób żadnych numerów. Wiem jak wyglądasz i gdzie przebywasz. Twoi rodzice nie będą zadowoleni, gdy coś odwalisz.
Drzwi się rozsunęły. Chłopak schował nóż i puścił moje włosy. Wyszłam spokojnie. Podeszłam do drzwi mieszkania. Otworzyłam je, po czym jak najszybciej zamknęłam. Mój prześladowca był jednak szybszy. Wsunął swoją nogę tak, że nie mogłam domknąć drzwi. Poczułam mocne uderzenie. Upadłam na podłogę. Silne ręce chłopaka rzuciły mnie na kanapę.
– Tak się ten śmieć urządził– usłyszałam trzask zamykanych drzwi.– No i po co ci to było?
– Zawsze warto spróbować– powiedziałam pod nosem.
– Ostatni raz ci odpuszczę. Oddaj mi swój telefon.
– Nie mam.
– Nie rób ze mnie idioty, bo tego też nie lubię.
– Nie mam. Zostawiłam u siebie w domu.
– Gdzie ten debil trzyma zioło?
– Nie wiem.
– Wiesz.
– Nie wiem.
– To ci przypomnę– złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie. Swoją ciężką dłoń przyłożył do mojej szczęki.– Coś ci świta w główce?
– Nic– popchnął mnie na stół.
– A teraz?
– Niestety.
Chłopak poszedł do kuchni. Skorzystałam z okazji i szybko przebiegłam do pokoju. Złapałam telefon z biurka. Wybrałam numer do Miłosza. Każdy sygnał w moich uszach trwał wieczność. Poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Usłyszałam głos... Miłosza.
– Pomocy– szepnęłam do telefonu.
– Ty suko– powiedział facet stojący nade mną. Zabrał mi telefon i wyciągnął z niego baterię.
Ponownie szarpnął mnie za włosy, co zmusiło mnie do wstania. Przeszliśmy do salonu. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, po czym upadłam na podłogę.
– Wstawaj, kurwo!– krzyknął mi wprost do ucha.– Twój chłoptaś nie przyjdzie tutaj. A może zadzwonisz do drugiego?– uderzył mnie w twarz.
Dzwonek do drzwi. Chłopak zakleił mi buzię taśmą, którą nie wiadomo skąd wynalazł. Podszedł do drzwi, wyciągając z kieszeni nóż. Ktoś zaczął wyważać drzwi, a chłopak podbiegł do mnie i przystawił mi nóż do gardła. Drzwi nagle się otworzyły. Miłosz wbiegł, a zza niego wychylił się Marcin. Poczułam jak po policzku spływa mi ciecz. Przy uderzeniu mój prześladowca musiał przeciąć mi okolice skroni.
– Trawka– powiedział facet za mną.
– Nie mam. Ostatnie sztuki sprzedałem dzisiaj rano– tłumaczył Miłosz.
– Nie wierzę. Pokaż, gdzie trzymasz towar.
– Muszę przejść do kuchni.
– Idź– pokazał mi, żebym wstała. Nie posłuchałam.– Wstawaj, kotek!– uderzył mnie kolanem w plecy. Musiałam się podnieść.
Przeszłam do kuchni włócząc nogami. Miłosz pokazał jakieś pudełko. Było puste.
– Czy to jest to pudło?– zapytał mnie stręczyciel. Kiwnęłam głową.– Masz dwa dni.– popchnął mnie na Miłosza.
Nieznany chłopak wyszedł z mieszkania. Zdjęłam taśmę z twarzy, po czym wtuliłam się w Miłka. Oderwałam się po chwili, a jego koszulka zabarwiła się lekko na czerwono.
– Dlaczego mu otworzyłaś?– zapytał poważnie.
– Odprowadzałam Ignacego...– z oczu zaczęły cieknąć mi łzy.
– Dlaczego mu otworzyłaś?
– Spotkałam go w windzie.
– Pokazałaś mu, gdzie mieszkam!– podniósł głos.
– Miałam nóż przy gardle.
Jego pięść zbliżyła się do mojej twarzy. Poczułam ostry ból w okolicach ust. Upadłam. Zobaczyłam jak Miłosz wychodzi z pomieszczenia. Otrząsnęłam się, po czym chwiejnym krokiem poszłam do pokoju. Spakowałam moje rzeczy do plecaka. Założyłam bluzę z kapturem, żeby zakryć rany i wybiegłam z mieszkania.
***
Stałam roztrzęsiona przed drzwiami. Zapukałam, po czym przykryłam wizjer palcem. Drzwi się lekko uchyliły. Ze spuszczoną głową rzuciłam się na szyję Sebastiana i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
– Co się stało?– zapytał wystraszonym głosem. Spojrzałam na niego.– Kto ci to zrobił?– dotknął mojej twarzy.– Miłek?
– Nie. Mogę przemyć rany?
– Jasne– wskazał mi drogę do łazienki.
Umyłam delikatnie twarz zimną wodą. Najbardziej poszarpana byłam po lewej stronie. Prawą skroń miałam rozwaloną. Z wargi także ciekła mi krew. Odpięłam kawałek bluzy. Na szyi miałam odbitą kreskę. Wyszłam z łazienki, po czym skierowałam się w stronę wyjścia, ale na drodze stanął mi Sebastian.
– Nie dam ci wyjść. Masz poharataną twarz. Jeżeli o to nie zadbasz może ci się coś stać.
– Jeżeli tutaj zostanę, mogę sprowadzić na ciebie kłopoty.
– Jedyny mój kłopot to, gdzie będziesz spała.
– Jadę do Piły– spróbowałam ponownie przejść obok Sebastiana.
– Nie puszczę cię tam– obrócił mnie w swoją stronę.– Zostajesz tutaj.
– Nie– jego usta przybliżyły się do moich. Poczułam smak swojej krwi i warg chłopaka.
– Przestań– odepchnęłam go lekko.– Jesteśmy rodzeństwem.
– Nie masz pewności...
– Mam. Wyglądasz jak mój ojciec. Znamy te same powiedzenia, a zwieńczeniem tego wszystkiego był list.
– Dla ciebie to są argumenty?– zaśmiał się.
– Stary, nie było z kurczakiem– usłyszałam głos Ignacego.
Odskoczyłam od Sebastiana. Założyłam na głowę kaptur, po czym ruszyłam do wyjścia.
– Nigdzie nie idziesz!– krzyknął na mnie mój brat.
– Nie krzycz na mnie!– odwróciłam się w jego stronę.
– To zacznij mnie słuchać.
– Spokojnie– przerwał nam Ignac.– Rozwiążcie to pokojowo.
– Angel. Zostań tylko na noc. Rano będziesz mogła wrócić do Miłosza– Sebastian złapał mnie za rękę.
– Dobrze, ale później odwieziesz mnie do Piły.
– Zostań dłużej to wrócimy razem– ucieszył się mój przyjaciel.
– Chcesz wracać z takim potworem jak ja?– zdjęłam kaptur.
– Co ci się stało?
– Nieważne.
Przeszłam do salonu. Usiadłam na kanapie. Wyciągnęłam z plecaka części telefonu. Przysiadł się do mnie Sebastian.
– Masz ten list, o którym wspominałaś?
Wyciągnęłam z torby pogniecioną kartkę. Podałam mu ją, po czym zajęłam się telefonem. Chłopak po przeczytaniu, objął mnie.
– Co się wydarzyło u Miłka?
– Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć.
– Musisz– wymusił na twarzy uśmiech.
– Kiedy odjechaliście spotkałam znajomego faceta– streściłam Sebastianowi to co stało się kilka godzin temu.– Wyszedł.
– A warga? Nic o niej nie mówiłaś.
– Mogę się położyć?
– Ignac poszedł ci po kebsa.
– Zjem rano.
Rozłożyłam się na kanapie. Położyłam głowę na kolanach Michała. Oczy same mi się zamknęły.
Komentarze
Prześlij komentarz