Znowu wiadomość od niego. Chyba już nie zasnę. Może Justyna wróciła z nocnej zmiany do domu. Wyszłam z pokoju, lecz w korytarzu usłyszałam odgłos grzebania w szafkach. Ruszyłam w stronę pokoju Bartka, bo w tym pomieszczeniu paliło się jeszcze światło. Uchyliłam delikatnie drzwi, a przed oczami miałam torbę podróżna i brata. Usiadłam na łóżku, żeby lepiej zobaczyć jak pakuje swoje rzeczy. Nie miał nic przeciwko mnie, wyglądał jakby nie wiedział, że jestem obok.
- Czemu nie śpisz?- zapytał, patrząc na zegarek w telefonie.- Jest późno, a jutro masz szkołę.
- A ty? Co z tobą?
- Zostały mi tutaj dwa dni, a później poszukam czegoś. Nie mam tak dobrze jak ty.
- Ale możesz mieć. Zawsze jest jakieś wyjście.
- Dla mnie już zabrakło drzwi. Teraz są.tylko okna- chłopak wrócił do przeglądania swoich rzeczy.
- Będziesz na naszych urodzinach? Słyszałam jak Justyna...- na wyświetlaczu pojawiła się kolejna wiadomość od Miłosza. O ósmej wyjeżdża i chciałby jeszcze mnie zobaczyć.
- Chociaż przy mnie próbuj z nim nie pisać.
- Nie mam nawet zamiaru odpisywać. Nie wiem czy nadal chcę mieć z nim coś wspólnego.
- Dlaczego tak mówisz?- chłopak oparł się o ścianę po drugiej stronie pokoju.
- Dzisiaj mi wszystko powiedział. Ten kumpel... Dla niego to jest tragedia- kolejna wiadomość od Miłosza.- Powiedziałam mu, że odezwę się pierwsza, ale on ma to gdzieś.
- Daj mi ten telefon- chłopak po dłuższej chwili wyrwał mi urządzenie z ręki. Wybrał jakiś numer i zadzwonił.- Jest trzecia w nocy. Daj spokój mojej siostrze. Jeżeli chcesz możemy się spotkać. Teraz. Skoro nie masz czasu, to po co wydzwaniasz do Magi? Jak będzie chciała to sama do ciebie zadzwoni. Kolegami mnie nie będziesz straszyć- oddał mi telefon.- Powiedz, jeżeli zadzwoni.
- Dzięki. O tobie też mi trochę powiedział.
- Nie powiedział ci wszystkiego, skoro tutaj przyszłaś.
- Ale wiem o twoich długach. Ci ludzie, którzy cię dzisiaj pobili, chcieli kasy?
- Tak. Gdy mnie wykupili, dali tydzień na przyniesienie całości. Tydzień minął dwa dni temu.
- Mam trochę oszczędności po rodzicach. Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem.
- Zawsze jakiś warunek.
- Znajdujesz pracę albo kończysz szkołę.
- Jutro przyjdzie do Justyny list od dyrektora, w którym oficjalnie usuną mnie ze szkoły.
- Zawsze możesz znaleźć nową.
- Nie tylko o szkołę chodzi. Próbowałem chyba każdej pracy w mieście, ale już wszyscy wiedzą, że zadaje się z bandytami. Potrzebuję restartu.
- O tym samym rozmawiałam z Justyną. Wpadłam na pomysł, żebyś wyjechał do babci Eli. Może tam spróbował byś od początku wszystko ułożyć.
- Nie lubię jej, ale to może być jedyny sposób.
- Mam porozmawiać z Justyną?
- Ciebie posłucha, ale dopiero jutro. Idź już lepiej spać.
Podziękowałam bratu, a chwilę później znowu leżałam w łóżku. Księżyc świecił idealnie w moje okno. Wstanę za dwie godziny, żeby ostatecznie rozmówić się z Miłoszem. Może już wtedy Justyna będzie na nogach.
Z samego rana sprawdziłam czy Bartek nie uciekł w nocy z pełną torbą ubrań. Nie, chłopak spał jak zabity. Siostra jeszcze spała, więc po cichu wymknęłam się z mieszkania. Odjechał mi właśnie ostatni autobus na lotnisko. Teraz muszę zamówić taksówkę. W drodze wysłałam wiadomość do Miłosza z zapytaniem, gdzie mam na niego czekać. Zero odpowiedzi. Zapłaciłam kierowcy, a zanim weszłam do budynku, ktoś stuknął mnie w ramie.
- Cześć- Miłosz nie próbował nic naprawiać już na samym początku.
- Cześć- z przyzwyczajenia moje usta powędrowały do policzka chłopaka.- O której masz samolot?
- O ósmej trzydzieści otwierają bramkę. Przepraszam cię za te telefony w nocy.
- Martwiłeś się, to zrozumiałe. Musimy pogadać- usiedliśmy na ławce przy wejściu.- Czy to wszystko co przedemną ukrywałeś? Czy jest coś jeszcze o czym nie chcesz powiedzieć? Bo ja mówiłam ci dosłownie o wszystkim.
- To jedyna rzecz jaką przed tobą ukrywałem. Przysięgam- chłopak, klęcząc, oparł dłonie na moich kolanach.- Przysięgam.
- Miłku, całą noc myślałam o tobie. Powinniśmy dać sobie spokój.
- Może jednak spróbujemy jeszcze raz. Już nic nie zepsuję.
- Czekałam aż zaczniesz walczyć- uśmiechnęłam się DK chłopaka. Takiego go oczekiwałam.- Ale jeżeli będziesz miał jakiś problem z narkotykami lub czymś innym, to powiedz. Nie zjem cię.
- Dobrze- Miłosz podniósł mnie nad ziemię.- Mam dla ciebie prezent. Nie będzie mnie na twoich urodzinach, więc dam ci go teraz- chłopak wyjął z walizki dość dużą paczkę.- Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Dzięki- rozerwałam papier, a moim oczom ukazała się piękna, czerwona sukienka.- Śliczna! Dziękuję- rzuciłam się na szyję Miłosza.- Chcę, żebyś już wrócił do mnie.
Komentarze
Prześlij komentarz