– Nareszcie– powiedziałam do siebie, wrzucając pustą torbę pod łóżko.
Była godzina osiemnasta, więc miałam sporo czasu do imprezy. Poszłam do kuchni coś przekąsić. Po drodze usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Blondyn z dużą torbą zakupów popatrzył na mnie zdziwiony.
– Kto ty?
– Jestem nową lokatorką.
– No tak. Jestem Kacper. Zaraz przyjdzie Łukasz.
– A jak nazywa się ostatni chłopak mieszkający tutaj?
– Jest jeszcze Adam i Rufi.
– Rufi?– nigdy nie słyszałam takiego imienia.
– Woli jak tak mówimy, a ty?
– Co ja?
– Jak się nazywasz?
– Mów mi Angel.
– Aniołek.
– Wole to niż pralkę.
– E?
– Na imię mam Frania, ale błagam mówcie mi Angel. Nienawidzę mojego imienia.
– Nie ma sprawy.
– No rusz tą dupę– usłyszałam krzyki zza Kacpra. Był to chyba Łukasz.
Postanowiłam nie przeszkadzać w rozmowie chłopakom i oddaliłam się w stronę kuchni. Otworzyłam lodówkę. Nie było w niej nic oprócz żółtego sera i szynki w plastrach. Zamknęłam drzwiczki. Usiadłam przy stole z nadzieją, że wpadnę na jakiś genialny pomysł. Idealną ciszę przerwał wysoki brunet, wchodzący do kuchni. W dłoni ostrożnie trzymał torbę, w której co jakiś czas coś brzęczało. Mogę się założyć, że było to piwo na dzisiejszą imprezę. Chłopak otworzył lodówkę. Z torby zaczął wyciągać po jednym piwie. Po chwili zapełnił najniższą półkę i przeszedł do układania butelek na drugą.
Z korytarza dobiegł damski głos. Ania wróciła ze sklepu. Po chwili moja współlokatorka pojawiła się w tym samym pomieszczeniu co ja.
– Jak tam?– rzuciła w moją stronę.
– Nie narzekam– odpowiedział brunet.
– Bez zmian– na dźwięk mojego głosu chłopak prawie upuścił butelkę.
– Nie strasz ludzi– zaczął się śmiać.– Jesteś pewnie nową lokatorką– powrócił do swojej poprzedniej czynności.– Jak się nazywasz?
– Mów mi Angel.
– Dlaczego tak?
– Bo jest piękne– skierowałam wzrok na blondynkę. – Wieczorem wpadnie do nas mój znajomy.
– Miejsce zawsze się znajdzie– odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
***
Zaraz będzie dwudziesta, a jego nie ma. Stoję właśnie na skrzyżowaniu i poszukuję Mateusza. Ciekawe co o nim powie reszta? Z moimi współlokatorami spędziłam dwie godziny. Okazali się bardzo dobrymi ludźmi. Adam to taki typowy pedancik. Rufi bardzo kocha gry komputerowe. Ania zachowuje się jak małe dziecko. Kacper okazał się dość słabym lub początkującym podrywaczem. Łukasz dosłownie kocha gotować.
– Hejka– znajomy głos wyrwał mnie z zamyślenia.– Przepraszam za spóźnienie. To dla ciebie– wyciągnął zza pleców malutką torbę podarunkową.
– Nie mówiłam ci o moich urodzinach.
– Facebook wie o wszystkim.
Rozchyliłam torbę. W środku była płyta jednego z moich ulubionych muzyków. Marzyłam o niej. Kiedy ją wyciągnęłam, zauważyłam, że jest podpisana przez autora.
– Jak ty ją zdobyłeś?– powiedziałam ze zdziwieniem.
– Mam swoje sposoby.
– Dziękuję ci.
– To gdzie jest ta imprezka?– Miłosz objął mnie ramieniem.
– Pokażę ci jak zdejmiesz ze mnie łapę– chłopak posłusznie wykonał polecenie.– Chodź za mną.
Nie byliśmy daleko mojego mieszkania, więc dotarliśmy w przeciągu kilku minut. Po otworzeniu drzwi powitała nas Ania.
– Wszyscy jesteśmy w komplecie– krzyknęła do znajomych w salonie.
Zanim udałam się w miejsce imprezy, weszłam jeszcze na chwilę do mojego pokoju, odłożyć płytę. Położyłam ją na biurku. Dostrzegłam, że mój telefon już się naładował. Odpięłam go od ładowarki i szybko włączyłam. Miałam dużo nieodebranych połączeń od rodziców. Pewnie zaczęli mnie już szukać. Zostawiłam telefon na biurku i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do salonu. Miłosz już poznał wszystkich, a teraz prowadził z nimi rozmowy.
– To ja proponuje toaścik na cześć naszej nowej dziewczyny w tym mieszkaniu– odezwał się Adam.
– A ja proponuje, żebyśmy jednak zaśpiewali– przerwał mu już troszkę podpity Miłosz.
Po chwili ciszy wszyscy zaczęli śpiewać... Drzeć głośno ryje, wymawiając słowa piosenki urodzinowej. Sięgnęłam ze stolika butelkę nie otwartego piwa. Zdjęłam kapsel otwieraczem po czym zasmakowałam napoju.
Rozdział piąty --->
Rozdział piąty --->
Komentarze
Prześlij komentarz