Wparowałam do mieszkania Miłosza bez pukania. Zastałam tam chłopaka w towarzystwie Sebastiana. Pisali coś. Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli.
– Co to?– zapytałam.
– Nie interere, bo kici, kici– popatrzył na mnie Sebastian.
– Chcę wiedzieć, w co wplątujesz mojego chłopaka.
– Jeżeli będzie chciał to sam ci powie– jego oczy wydawały się błyszczeć od zwycięstwa. Jednak ze mną nie ma tak łatwo.
– Powiesz mi nad czym pracujecie albo...
– Dosyć!– krzyknął Miłosz.– Weszłaś tutaj jak do siebie.
– A nie jestem?– rzuciłam uroczym tonem.
– Nie mogę rządzić tym mieszkaniem, bo dziele je z Rafałem.
– Przepraszam, że chciałam ci zrobić niespodziankę.
– Ale uroczo– przerwał nam Sebastian.– Zaraz się porzygam.
– Stul pysk, szmato!– wrzasnęłam.– Nie z tobą rozmawiam, a jeżeli chcesz pogadać, to są specjalne przychodnie psychologiczne, które ci pomogą.
– Tobie chyba one nie wystarczają.
– Z tobą także mogą mieć problem.
– Przestańcie!– krzyknął Miłosz.– Możemy to dokończyć jutro?– skierował pytanie do Sebastiana.
– Stawiasz dziewczynę wyżej, niż kumpli? Będziemy musieli pogadać– po tych słowach wyszedł z mieszkania.
– Co ty odpierdalasz?– stanął przede mną Miłosz.
– Przyszłam do ciebie po pewne informacje.
– Czy raczej po jointa?– powiedział to z wielką pogardą.
– Nie chcę, żebyś tak myślał.
– Ale myślę. Jesteś moją przyjaciółką, ale nie pozwalaj sobie na takie rzeczy.
– Przepraszam.
– Przepraszam tutaj nie wystarczy. Co jeszcze wymyślisz?
– Jeszcze wczoraj byłeś dla mnie taki miły jak nigdy, a dzisiaj?
– To twoja wina.
– Moja? Po co w ogóle tego debila tutaj zapraszasz?
– To jest mój ziomek. Może tutaj przychodzić kiedy chce. Tak jak ty.
– Czyli teraz to ja jestem ta zła?
– Na to wygląda.
Podeszłam do niego bliżej. Zamachnęłam się, po czym uderzyłam go otwartą dłonią w twarz. Wybiegłam z mieszkania. Nie czekając na windę, zbiegłam po schodach. Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Jedyna osoba, której ufałam mówi, że to ja jestem tą złą. Usiadłam roztrzęsiona na schodku. Oparłam się plecami o ścianę. Moja koszulka była cała mokra. Poczułam jak ktoś łapie moją rękę. Popatrzyłam w podłogę, żeby nieznajomy nie zobaczył mojej twarzy.
– Co się stało?– usłyszałam męski głos.
– Nieważne.
– Płaczesz. To było ważne.
– Zostaw mnie– popatrzyłam na nieznajomego.– Sebastian?
– Miał być pewnie Miłosz.
– Ale jesteś ty– rozpłakałam się jeszcze bardziej.– Gdy ktoś płacze, to nie oznacza, że jest słaby...
– Na kimś mu mocno zależało– dokończył powiedzenie, które od dzieciństwa wbijał mi mój tata.
– Skąd to znasz?
– Ostatnie słowa, które powiedział mi mój prawdziwy ojciec, a ty?
– To nie jest ważne– wstałam na nogi, ale wróciłam do poprzedniej pozycji.
Komentarze
Prześlij komentarz