– Nasza znajomość zaczęła się trochę słabo. Może to naprawimy?– odezwał się Sebastian.– Halo? Kontaktujesz z ludźmi?
– Wysadź mnie tutaj– wskazałam na najbliższą zatoczkę autobusową.
– Odprowadzę cię pod same drzwi.
– Nie. Wysadzisz mnie tutaj– minęliśmy wskazane przeze mnie miejsce.– Zatrzymaj się.
– Jak powiesz mi gdzie mieszkasz.
– Zatrzymaj się!– wreszcie posłuchał. Samochód stanął dwoma kołami na chodniku. Szarpnęłam klamkę i... Nic.– Otwórz.
– Nie. Miałem cię odprowadzić pod drzwi mieszkania.
– Miłosz.
– Poprosił mnie, żebym się tobą zaopiekował.
– Najlepiej będzie jak otworzysz mi teraz drzwi– spojrzałam na telefon. Wskazywał godzinę dwudziestą.– Za godzinę muszę być w pracy. Wypuść mnie.
– Gdzie pracujesz?
– Co cię to obchodzi?
– Odpowiedz jak pytam.
– W kinie.
– W tym, w centrum?
– Tak.
Sebastian wyciągnął z kieszeni telefon. Wybrał numer, po czym wyszedł z samochodu. Szukałam przycisku, który otworzyłby drzwi, ale nic takiego nie znalazłam. Kiedy miałam już naciskać kolejny wsiadł kierowca. Bez żadnego wyjaśnienia, dołączył się do ruchu ulicznego.
– Zatrzymaj samochód i otwórz drzwi– poprosiłam jeszcze spokojnym tonem, ale nie usłyszałam odpowiedzi.– Teraz ty nie kontaktujesz ze światem.
– Nocujesz u mnie.
– Muszę iść...
– Załatwiłem ci jeden dzień wolnego. W moim mieszkaniu jest jedna zasada. Nigdy nie wchodź do pokoju z drewnianymi drzwiami.
– Wolę wrócić do siebie.
– Nie chciałaś mi powiedzieć gdzie mieszkasz, to jedziesz ze mną.
***
Wysiadłam ze śnieżnobiałego samochodu. Weszłam na któreś piętro za Sebastianem. Otworzył drzwi. Ujrzałam nieduże mieszkanie z niewysokimi schodami. Na lewo od wejścia był mały salon z dużą kanapą. Zdziwiły mnie drewniane schody prowadzące na półpiętro.
– Salon– Sebastian wskazał w stronę kanapy.– Kuchnia– pokazał przed siebie na schody.
– Na górze?
– Nie. Za tymi schodami. Na górze ty będziesz spała.
– A ty?
– Za drewnianymi drzwiami.
Weszłam po schodach. Po lewej było łóżko. Podeszłam i rzuciłam się na nie.
– Masz tu internet?– krzyknęłam.
– Mam.
– Mogę skorzystać?– odpowiedziała mi cisza.– Mogę hasło?
– Z czym chcesz pizzę?
– Cztery sery i hasło– wyciągnęłam telefon z kieszeni. Spróbowałam się połączyć. Znalazłam jedną otwartą sieć. Weszłam na facebook'a. Miałam jedną wiadomość od Miłosza.
Miłosz: Przepraszam. Byłem trochę wkurzony. Nie chciałem cię urazić. Odpisz jak to przeczytasz.
– Czy ty zawsze jesteś taka chamska?– Sebastian usiadł po cichu obok mnie.– Odpowiesz?
– Nie muszę.
– Proszę.
– Nie. Możesz stąd zejść?
– Nie.
Wróciłam do pisania wiadomości.
Ja: Chciałam zapłacić ostatnio za jointa to mi nie pozwoliłeś.
Po niedługim czasie przyszła odpowiedź.
Miłosz: Przepraszam. Zdenerwowałaś mnie trochę.
Ja: Nie chciałam.
Miłosz: Przyszłaś po jakieś info.
Ja: Teraz niezbyt mogę.
Miłosz: Rozumiem. Praca.
Zorientowałam się, że całej rozmowie przyglądał się Sebastian. Oparłam głowę na dłoni wystawiając środkowy palec. Chłopak złapał mnie za rękę i przysunął ją do siebie.
– Jesteś taka chamska za to, że na ciebie wpadłem?
– Możliwe– spojrzałam w jego błękitne oczy.
– Nigdy nie widziałem tak zielonych oczu– odwzajemnił spojrzenie.
– Dlaczego kazał ci to zrobić?
– Co i kto?
– Dlaczego Miłosz kazał ci się mną opiekować?– nie odrywałam od niego wzroku.
– Chciał, żebym odwiózł cię do domu.
– To dlaczego ja tu jestem?
– Bo jesteś ładna.
– Mam chłopaka.
– Nie masz.
– Mam.
– Miłosz jest tylko twoim przyjacielem.
– Mogę się zdrzemnąć?
Sebastian wstał z łóżka. Zdenerwowany, zszedł, przy okazji poprawiając sobie fryzurę. Położyłam się i ostatni raz sprawdziłam wiadomości. Moje oczy się zamknęły.
Następny rozdział --->
Następny rozdział --->
Komentarze
Prześlij komentarz