D'Angel 18-1


Piękny poranek, a raczej południe. Po wczorajszych emocjach zasnęłam około czwartej rano. Łóżko Sebastiana było puste, a na stole leżała kartka. Podeszłam, aby ją przeczytać.
„Wrócę późno. Zostawiam ci pieniądze na jedzenie. Napisz do mnie jak wstaniesz. Martwię się o ciebie.”
Zabrałam pieniądze, które leżały pod kartką. Odblokowałam swój telefon. Zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń. Tak łatwo jest powiedzieć kocham, a tak trudno zadzwonić. Napisałam krótkiego SMS'a do Sebastiana, tak jak prosił. Założyłam jakieś ubrania. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. Ruszyłam w miasto.

***

Po zjedzeniu jakiegoś fast–food'a, włóczyłam się bez celu po głównych ulicach. Było już późno. Weszłam na cmentarz w celu znalezienia grobu moich rodziców. Zaraz po śmierci rodziny przyszłam na ich grób i zapaliłam małego znicza. Był to mój pierwszy i ostatni raz tutaj. Kupiłam świeczkę przy wejściu i pozwoliłam ponieść się nogom. Kilka minut błądzenia, ale znalazłam grób. Zostały na nim wypisane imiona i nazwiska moich rodziców oraz mojej siostry. Uklękłam na ziemi aby zapalić znicz. Postawiłam świeczkę na płycie grobowej, po czym sprzątnęłam stare i zniszczone kwiaty. Przysiadłam na ziemi.
– Przepraszam was. Zniszczyłam swoje życie. Mam chłopaka, który o mnie nie pamięta. Biorę to coś, ale nie jestem bardzo uzależniona. Wytrzymam tydzień. Jestem obecnie tutaj, bo odwiedzam nasze mieszkanie. Proszę, dajcie mi więcej odwagi. Chcę zobaczyć co zostało mi po was. Mam jeszcze pytanie. Sebastian jest naszą rodziną, czy to tylko dziwny zbieg okoliczności?
Siedziałam na ziemi jeszcze kilka chwil. Podniosłam się i ruszałam do hotelu.

***

Otworzyłam drzwi do pokoju. Sebastiana jeszcze nie było, więc z nudów wybrałam numer do Miłosza.
– Moja księżniczka dzwoni– powiedział już lekko wstawiony.
– Chciałam z tobą porozmawiać normalnie, ale wybrałam złą porę.
– A może wpadniesz do mnie na nockę? Czekaj...– chyba coś wypił.– Czy ty nie powinnaś być w pracy?
– Przypomnij sobie o co cię prosiłam.
– Chciałaś... Możesz mi powiedzieć?
– Chciałam zobaczyć mieszkanie moich rodziców.
– No chciałaś i co?
– Czy ty jesteś takim idiotą, czy mi się tylko wydaję?
– Masz być w moim mieszkaniu za dziesięć minut, bo jak nie to z nami koniec.
– Żegnam.
Położyłam telefon na stoliku. Usiadłam na łóżku ze łzami w oczach. Jego chyba serio pojebało. Dlaczego chce ze mną zerwać? Przecież nic złego nie zrobiłam. Chciałam być tylko miła.
Do pokoju wszedł Sebastian. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Potrzebuję komuś to powiedzieć.
– Co się stało?– zapytał z troską całując moje czoło.
– On... Chyba ze mną zerwał.
– Jak?
– Zadzwoniłam do niego. Chciałam usłyszeć jego głos– wróciłam na łóżko.– Nie był trzeźwy. Chciałam mu powiedzieć co zrobiłam, ale on nic z tego nie robił. Kazał mi przyjść za dziesięć minut do niego, bo jak nie, to z nami koniec.
– Rano o tym zapomni.
– Czemu nie zadzwoni do mnie?
– Może jest czymś zajęty.
– Co może być ważniejsze ode mnie?
– On na pierwszym miejscu stawia swoich kumpli. Ty jesteś gdzieś niżej. Bez urazy.
– Czyli gdy byłam jego przyjaciółką to uważał mnie za ważniejsza niż teraz?
– Smutna prawda.
– Lepsza najgorsza prawda...
– Niż najsłodsze kłamstwo– dokończył powiedzenie mojego ojca.
– Skąd ty...?
– Nieważne– usiadł obok mnie. Wtuliłam się w jego bluzę. Pachniała świeżym powietrzem. Popatrzyłam na twarz Sebastiana. Jego oczy miały barwę czystego błękitu.– Chciałem przed wyjazdem powiedzieć ci coś ważnego.
– Słucham.
– Jesteś piękną i interesującą osobą. Może początek naszej znajomości nie był taki...
Nie wytrzymałam. Jego usta były zbyt kuszące. Doczepiłam się do nich jak pijawka. Oderwałam się na chwilę.
– Wszystko co wydarzy się w tym pokoju, ma w nim pozostać.
Sebastian przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta zetknęły się ponownie. Położył mnie, a sam przytulił się do mojego ciała. Jego ręce powędrowały wzdłuż mojej tali. Przeszły mnie dreszcze. Dłonie wsunął pod moją bluzkę. Wyciągnęłam je, patrząc prosto w błękitne oczy Sebastiana. Nasze usta nie mogły przestać się całować, ale chwila przerwy nikomu nie zaszkodzi.
– Co dzisiaj robiłaś?– zapytał uśmiechnięty.
– Odwiedziłam swoich rodziców.
– Na cmentarzu?
– Niestety. A ty? Co robiłeś?
– Nagrywałem nowy kawałek.
– Czyli?
– Kiedyś ci to wytłumaczę. Teraz lepiej śpij.
Sebastian położył się na łóżku obok, nie puszczając mojej ręki. Trzymaliśmy się tak, dopóki nie nastała ciemność.

***

Obudziła mnie rozmowa. Sebastian kłócił się przez telefon. Usiadłam lekko zaspana. Gdy chłopak zauważył to, przysiadł obok mnie. Przełączył rozmowę na tryb głośnomówiący.
– Co ci odbiło?– podniósł głos Sebastian.
– Po trawce dzieją się różne rzeczy.
– Ty byłeś wczoraj najebany.
– Ta wersja też jest możliwa. Co ja jej takiego powiedziałem?
– Zerwałeś z nią. Zadzwoniła do mnie rozpłakana. Myślisz, że to tak fajnie wysłuchiwać ją w takim stanie?
– Nie musiałeś.
– Musiałem. Inaczej by się załamała.
– Załatwiłbym to teraz.
– To radzę załatwić.
– Poproś go o trochę trawki– szepnęłam do Sebastiana.
– Mam jeszcze prośbę do ciebie– kontynuował chłopak siedzący obok.– Potrzebuję trawki trochę.
– Zacząłeś palić?
– Dla znajomego. Powiedział, że dostanę coś w zamian za towar.
– A później spotka cię taki los jak mnie. Nie dam ci.
– Zapłacę.
– Nie chodzi o hajs. Nie dasz mu tego i tyle.
– Przyjedź i sam mu daj.
Pokazałam do Sebastiana, żeby odwołał to, ale nic z tego nie robił.
– Mogę dopiero jutro– powiedział zrezygnowany Miłosz.
– Da radę.
Dźwięk odłożonej słuchawki brzęczał mi w uszach. Zastałam chyba zahipnotyzowana oczami Sebastiana. Były piękne. Położyłam głowę na jego ramieniu.
– Muszę już iść– powiedział.
Pocałował mnie na pożegnanie w polik. Trzymałam jego rękę tak długo jak mogłam. Sebastian wyszedł z pokoju, a ja poszłam pod prysznic. Wysuszyłam włosy, po czym założyłam czyste ubrania. Zabrałam ze stołu klucze od mieszkania oraz mój plecak i wyszłam.
Kilka minut później stałam przed drzwiami na klatkę schodową mojego mieszkania. Znalazłam odpowiedni kluczyk. Weszłam po schodach na trzecie piętro. Wsunęłam w zamek klucz, ale ręce zaczęły mi drżeć. Otworzyłam drzwi i sceny morderstwa już mnie nie nachodziły. Skierowałam się w stronę salonu. Na środku znajdował się stolik, a wokół niego kanapa. Pod oknem na wprost telewizora stał fotel. Mój ojciec uwielbiał w nim przesiadywać. Otworzyłam drzwi na balkon, aby trochę przewietrzyć. Spostrzegłam, że pod telewizorem znajduje się nasze zdjęcie rodzinne. Schowałam je do plecaka. Przeszłam do mojego pokoju. Było tam dużo zabawek i gier. Na półkach po lewej stronie stały także książki. Wyciągnęłam swoją ulubioną. Był to stary zbiór wierszy Jana Brzechwy. Kochałam uczyć się tych wierszy na pamięć. Potem recytowałam je siostrze na dobranoc, wymyślając jeszcze jakieś śmieszne ruchy.
Po moim policzku spłynęła łza. Miałam ochotę komuś o tym powiedzieć, ale byłam sama. Popatrzyłam w prawo. Stało tam piętrowe łóżko. Zajrzałam pod poduszkę na niższym poziomie. Będąc małą dziewczynką trzymałam tam swoją ulubioną maskotkę. Gdy ja zobaczyłam rozpłakałam się jeszcze bardziej. Wzięłam pluszaka ze sobą i odwiedziłam ostatni pokój. Sypialnię rodziców. Otworzyłam drzwi. Większość rzeczy była popakowana w pudła. Ktoś był w tym mieszkaniu. Dbał o nie. Podeszłam do pierwszego pudełka. Były w nim wszystkie zdjęcia i albumy. Obok w większym pudełku znajdowały się wszystkie ubrania rodziców. Pogrzebałam trochę, ale nie było nic ciekawego. Na łóżku było jeszcze jedno pudło. Ktoś poukładał w nim ważne papiery. Zabrałam dwa mniejsze pudełka i wyszłam z domu.


Następny rozdział ---> 

Komentarze

Prześlij komentarz